Według kalendarza mamy prawie wiosnę, a za oknami ciągle jeszcze biało. Mam nadzieje, że to już ostatnie tchnienie zimy. Tak więc na jej pożegnanie - ciasteczka z żurawiną, które są pieczone na święta... Bożego Narodzenia (wiem mamy już prawie Wielkanoc, ale tak mnie jakoś naszło :P ). Kruche i bardzo smaczne, trzeba tylko dać im chwilę na wystygnięcie i skruszenie. Na prawdę warto spróbować. Przepis na Cranberry Noël wg. Marthy Stewart.
- 225 g miękkiego masła
- 1/2 szklanki drobnego cukru
- 10 g cukru waniliowego
- 1/2 łyżeczki soli
- 2-3 łyżki mleka
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 100 g suszonej żurawiny
- 50 g grubo posiekanych pecanów/migdałów/pistacji/orzechów włoskich lub laskowych
- 50 g wiórków kokosowych
Masło zmiksować z cukrem i cukrem waniliowym. Dodać mleko, sól i stopniowo przesianą mąkę, całość dobrze zmiksować. Potem dodać żurawinę, orzechy i jeszcze raz krótko zmiksować, a następnie uformować z ciasta dwa wałeczki po około 30 cm, posmarować je wodą lub mlekiem i obtoczyć w wiórkach kokosowych. Zawinąć szczelnie w folię spożywczą bądź aluminiową i włożyć na minimum 2h (najlepiej na całą noc) do lodówki by ciasto się dobrze schłodziło.
Piekarnik nagrzać do 180C, blachy wyłożyć papierem do pieczenia. Ostrym nożem kroić ok. 5 mm plasterki ciasta i kłaść na papierze. Piec przez 10-12 minut lub aż do momentu, w którym brzegi ciasteczek zaczną się rumienić.
Smacznego,
Cudne :)
OdpowiedzUsuńWiesz, mój Tato stwierdził, że choinkę będzie ubierał, więc bożonarodzeniowe ciasteczka to nie takie znowu dziwactwo... ;)
Wyszy pyszne !!!
OdpowiedzUsuń