Makaroniki w świąteczno - zimowym wydaniu, a mianowicie w kształcie bałwanków. Delikatne bezowo - migdałowe ciasteczka z chrupiącą skórką i mięciutkim wnętrzem przekładane klasycznym ganaszem z białej czekolady.
Składniki (około 50 ciasteczek)
- 110 g ciekłych* białek (55 g + 55 g) w temperaturze pokojowej
- 150 g blanszowanych migdałów (bez skórki)
- 150 g cukru pudru
- 150 g cukru
- 45 ml wody
- 30 g cukru waniliowego
Migdały wraz z cukrem pudrem umieścić w misie malaksera i zmiksować przez kilka minut na bardzo drobną mączkę, przesiać do dużej miski przez sitko o drobnych oczkach (usuwając przy tym wszelkie większe kawałki orzeszków), połowę białek dodać do przesianej mieszanki i na razie ich z nią nie mieszać. Miskę odłożyć na bok.
Do kolejnej mniejszej i suchej miski wlać drugą połowę białek. Obok na blacie przygotować sobie kubeczek z cukrem waniliowym.
W garnuszku z włożonym termometrem cukierniczym umieścić cukier wraz z wodą, zagotować (bez mieszania!) do osiągnięcia na termometrze temperatury 118°C. Gdy temperatura syropu osiąga 100°C, zaczynamy ubijać białka na sztywną pianę, pod koniec dosypując partiami cukru waniliowego.
Gdy syrop osiągnie pożądaną temperaturę 118°C, ściągnąć garnuszek z palnika i zacząć wlewać syrop ciągłym, delikatnym strumieniem do piany z białek, cały czas ubijając (przy wlewaniu syropu na najmniejszych obrotach miksera, potem na maksymalnych), aż temperatura spadnie do 50°C, czyli przez około 6-7 minut.
Gotową bezę włoską połączyć w trzech turach za pomocą szpatułki z przygotowaną uprzednio mieszanką. Za każdym razem mieszając tylko i wyłącznie do połączenia się składników, nie dłużej! W trakcie mieszania i łączenia składników masa będzie robiła się coraz rzadsza. Na koniec przełożyć masę makaronikową do rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką.
Na wyłożonej papierem** (nie woskowanym!) blasze do pieczenia wyciskać z rękawa po dwa kółeczka ciasta o średnicach około 3 cm i 1 cm tworzące korpus bałwanka, zachowując pomiędzy nimi odstęp około 2 cm. Po wyciśnięciu odstawiać na 20-60 minut w temperaturze pokojowej do obeschnięcia - jeśli po dotknięciu opuszką palca powierzchni makaronika, nie zostawia ona śladu, znaczy to, że makaronik odpowiednio obsechł.
Piekarnik nagrzać do temperatury 160°C (termoobieg) i piec makaroniki przez 12 minut (czas i temperatura będą zależeć oczywiście od naszego piekarnika). Ciasteczka nie powinny się zrumienić. Jeśli tak się dzieje to temperatura jest zbyt wysoka, należy ją obniżyć i wydłużyć czas pieczenia. Po wyciągnięciu z piekarnika, pozostawić na blaszce do całkowitego wystudzenia! Gotowe makaroniki delikatnie ściągać z papieru.
Do dekoracji makaroników przygotować bardzo gęsty lukier z cukru pudru i z soku z cytryny o konsystencji pasty. Z racji, że do dekoracji nie trzeba wiele lukru wystarczy go przygotować z około 1/4 szklanki cukru pudru (a i tak go nam pewnie jeszcze zostanie), podzielić na pół i przy pomocy barwników spożywczych uzyskać odpowiednie kolory - czarny i pomarańczowy. Ilość soku z cytryny zależy od konsystencji (gdyby lukier wyszedł za rzadki i się rozlewał należy dodać do niego cukru pudru). Czarne węgielki/guziki wyciskamy z rękawa cukierniczego tylką okrągłą nr 1, a nosy/marchewki tylką okrągłą nr 2. Najłatwiejszym sposobem na sprawdzenie czy konsystencja jest odpowiednia jest wyciśnięcie kropeczki lukru na dłoń i sprawdzenie czy utrzymuje ona swój kształt czy może się jednak rozpływa. Udekorowane makaroniki przekładać kremem.
Do kolejnej mniejszej i suchej miski wlać drugą połowę białek. Obok na blacie przygotować sobie kubeczek z cukrem waniliowym.
W garnuszku z włożonym termometrem cukierniczym umieścić cukier wraz z wodą, zagotować (bez mieszania!) do osiągnięcia na termometrze temperatury 118°C. Gdy temperatura syropu osiąga 100°C, zaczynamy ubijać białka na sztywną pianę, pod koniec dosypując partiami cukru waniliowego.
Gdy syrop osiągnie pożądaną temperaturę 118°C, ściągnąć garnuszek z palnika i zacząć wlewać syrop ciągłym, delikatnym strumieniem do piany z białek, cały czas ubijając (przy wlewaniu syropu na najmniejszych obrotach miksera, potem na maksymalnych), aż temperatura spadnie do 50°C, czyli przez około 6-7 minut.
Gotową bezę włoską połączyć w trzech turach za pomocą szpatułki z przygotowaną uprzednio mieszanką. Za każdym razem mieszając tylko i wyłącznie do połączenia się składników, nie dłużej! W trakcie mieszania i łączenia składników masa będzie robiła się coraz rzadsza. Na koniec przełożyć masę makaronikową do rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką.
Na wyłożonej papierem** (nie woskowanym!) blasze do pieczenia wyciskać z rękawa po dwa kółeczka ciasta o średnicach około 3 cm i 1 cm tworzące korpus bałwanka, zachowując pomiędzy nimi odstęp około 2 cm. Po wyciśnięciu odstawiać na 20-60 minut w temperaturze pokojowej do obeschnięcia - jeśli po dotknięciu opuszką palca powierzchni makaronika, nie zostawia ona śladu, znaczy to, że makaronik odpowiednio obsechł.
Piekarnik nagrzać do temperatury 160°C (termoobieg) i piec makaroniki przez 12 minut (czas i temperatura będą zależeć oczywiście od naszego piekarnika). Ciasteczka nie powinny się zrumienić. Jeśli tak się dzieje to temperatura jest zbyt wysoka, należy ją obniżyć i wydłużyć czas pieczenia. Po wyciągnięciu z piekarnika, pozostawić na blaszce do całkowitego wystudzenia! Gotowe makaroniki delikatnie ściągać z papieru.
Do dekoracji makaroników przygotować bardzo gęsty lukier z cukru pudru i z soku z cytryny o konsystencji pasty. Z racji, że do dekoracji nie trzeba wiele lukru wystarczy go przygotować z około 1/4 szklanki cukru pudru (a i tak go nam pewnie jeszcze zostanie), podzielić na pół i przy pomocy barwników spożywczych uzyskać odpowiednie kolory - czarny i pomarańczowy. Ilość soku z cytryny zależy od konsystencji (gdyby lukier wyszedł za rzadki i się rozlewał należy dodać do niego cukru pudru). Czarne węgielki/guziki wyciskamy z rękawa cukierniczego tylką okrągłą nr 1, a nosy/marchewki tylką okrągłą nr 2. Najłatwiejszym sposobem na sprawdzenie czy konsystencja jest odpowiednia jest wyciśnięcie kropeczki lukru na dłoń i sprawdzenie czy utrzymuje ona swój kształt czy może się jednak rozpływa. Udekorowane makaroniki przekładać kremem.
Krem z białej czekolady
- 180 g białej czekolady
- 100 ml śmietany kremówki 30%
Śmietanę kremówkę podgrzać (prawie do wrzenia) w małym garnuszku, zdjąć z ognia. Dodać posiekaną białą czekoladę i odstawić na chwilę, aby czekolada się roztopiła. Po tym czasie wymieszać do uzyskania masy o jednolitej konsystencji, bez grudek. Wystudzić i wstawić do lodówki do schłodzenia na minimum 12 godzin.
Schłodzoną masę wyjąć z lodówki i ubić mikserem, aż do otrzymania gęstego i puszystego kremu (nie ubijać zbyt długo, by krem się nie zważył).
Przechowywać w lodówce. Makaroniki są najsmaczniejsze na następny dzień po przełożeniu.
Schłodzoną masę wyjąć z lodówki i ubić mikserem, aż do otrzymania gęstego i puszystego kremu (nie ubijać zbyt długo, by krem się nie zważył).
Przechowywać w lodówce. Makaroniki są najsmaczniejsze na następny dzień po przełożeniu.
* - po oddzieleniu od żółtek białka włożyć do lodówki na ok. 24-48h (lub trzymać je w odkrytym pojemniku na blacie, w temperaturze pokojowej), w tym czasie stają się bardziej płynne. Na kilka godzin przed pieczeniem wystawić jajka z lodówki, aby osiągnęły temperaturę pokojową;
** - na papierze wcześniej narysować ołówkiem kółeczka tworzące korpus bałwanka;
Radosnych, pełnych prawdziwej magii Świąt Bożego Narodzenia ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie :-)
UsuńZachwycające, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńCudowne bałwanki .... powalają na kolana:). Życzę cudownej końcówki Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku:)
OdpowiedzUsuńSą prześliczne, aż trudno uwierzyć, że robiłaś je bez foremek. :)
OdpowiedzUsuńBez foremek, za to z wyrysowanym kształtem na spodniej części papieru do pieczenia ;)
UsuńSprytnie. :)
Usuń