poniedziałek, 9 marca 2015

Zawoalowane chłopskie dziewczę (Tilslørte bondepiker)


Tradycyjny skandynawski deser, w Norwegii znany jako Tilslørte bondepiker (co można przetłumaczyć jako "zawoalowane chłopskie dziewczę"), a w Szwecji jako Änglamat (czyli "anielskie jedzenie"). Deser ten zazwyczaj serwowany jest w przeźroczystych szklanych misach lub szklankach, tak aby było widać jego poszczególne warstwy: owocowe puree z jabłek lub innych owoców (np. takich jak śliwki, brzoskwinie czy borowki), pokruszone suchary oraz warstwę bitej śmietany, oprószoną odrobiną pokruszonych sucharów.

Jak głosi jedna z teorii osobliwą nazwę deserowi nadał słynny norweski poeta Ivar Aasen, który zakochał się w dziewczynie, która owy deser przygotowała specjalnie dla niego. Była to jednak miłość bez wzajemności i aby okazać swoje rozczarowanie poeta postanowił nazwać deser "zawoalowanym chłopskim dziewczęciem".


Składniki (4 małe porcje w kokilkach lub 2 większe w szklankach/miseczkach/słoikach 300ml)
  • 4 suchary
  • 8 herbatników
  • 2 jabłka
  • 1/2 cytryny
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/4 łyżeczki goździków
  • 200 ml śmietany kremówki 30%
  • 2 łyżki cukru pudru
Suchary i herbatniki połamać i zmielić w malakserze bądź rozgnieść tłuczkiem. Jabłka umyć, obrać ze skórki i pokroić w kostkę, podprażyć na patelni z sokiem z cytryny oraz z przyprawami, wystudzić. Dobrze schłodzoną śmietanę kremówkę ubić na sztywno, pod koniec dodając cukier puder.

Nakładać do kokilek warstwami (3 warstwy) w kolejności: prażone jabłka, pokruszone suchary oraz herbatniki i bita śmietana (w przypadku szklanek/miseczek/słoików będzie to większa ilość - 6 warstw - w tej samej kolejności), wierzch oprószyć zmielonym cynamonem i goździkami. Schłodzić w lodówce.

Smacznego,
PODPIS

3 komentarze:

  1. Super przepis i zdjęcia takie apetyczne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kilka uwag do tego przepisu... W Hardanger, skąd najprawdopodobniej ten przepis pochodzi, nie używa się ani herbatników, ani sucharów, a tartą bułkę, którą podsmaża się na ciemnozłoty kolor z dosyć dużą ilością masła. Natomiast jabłek nie praży się, a tylko podsmaża, też na maśle, żeby trochę zmiękły, ale w środku pozostały twardawe - taki jabłka "al dente".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za cenne uwagi. Fajnie poznać opinie kogoś kto wie o czym mowa ;) Oryginału deseru niestety nigdy nie jadłam, a ten przepis powstał po przeglądnięciu internetowych czeluści i jest moją interpretacją na jego temat. Jak pisze we wstępie w skład oryginalnego deseru wchodzą suchary, które w wersji pokruszonej nie są niczym innym jak bułka tarta. Co do jabłek zły dobór słów w przepisie - podprażane... Ale gwarantuje, że były 'al dente', co z resztą widać na zdjęciach - kawałki owocu zachowały swój pierwotny kształt i nie zrobiła się z nich papka ;)

      Usuń